Na Wystawę Krajową we Lwowie w 1894 roku zawitała niezwykła postać -starszy człowiek, z długą, siwą brodą w przewiązanej sznurem sukmanie. Był to „imć Pan Januszewski, Boży Bartnik znad Sanu Januszewski był szlachcicem, zagrodowym tylko, ale za to -znakomitym znawcą miodów.. Do „Bożego Bartnika” jako, że cieszył się wielkim autorytetem przynoszono do oceny próbki wszystkich miodów. Już po kilku dniach „miodowy pawilon” był oblężony, imć Januszewski dokonywał bowiem prawdziwych cudów. Poważny i skupiony, niezwykle oszczędny w słowach, nie tylko wnikliwie oceniał gatunek, smak, aromat i przydatność miodu, ale nawet wiek i wygląd roślin, z których pszczoły zebrały nektar. Wiek lipy określał – jedynie na podstawie lekkości smakowej goryczki – z dokładnością do pięciu lat. W miodzie spadziowym bezbłędnie odgadywał proporcje zainteresowania pszczół modrzewiem oraz świerkiem, jodłą i sosną. A gdy hrabia Hugo Gamperle postawił przed nim garniec miodu kwiatowego – Boży Bartnik wymienił mu wszystkie rodzaje kwiatów rosnące w jego ogrodzie.
Przywiezionym przez siebie znad Sanu miodem akacjowym pan Januszewski częstował odwiedzające jego pawilon dzieci: wiedział, że właśnie taki lekki miód lubią ponad wszystko. Młodym pannom podsuwał talerzyki z ciemnym miodem spadziowym – „słodkim jak noc poślubna z domieszką goryczy pożycia małżeńskiego”. Oceniając (bardzo surowo) miody gryczane jakichkolwiek wskazówek do ich produkcji: wiadomo, robi się z nich miody pitne, a jak – to już tajemnica. Dodawał tylko, że miody pitne według jego receptury krzepkości męskiej dodają.