Krakowski Kredens - tradycja galicyjska

Praliny

Czekoladowe sekrety.Czekoladki001

Gdy pewnego razu Ordynat pojawił się na audiencji u cesarza Franciszka Józefa z ustami pełnymi czekolady cały dwór był pewien, że hrabia popadnie w niełaskę. Dla słodyczy cesarz był jednak zawsze wyrozumiały: sam karmił wnuki czekoladami i pralinami. Ordynat osobiście komponował ich recepturę, sprawdzał jakość ziarna, miazgi i masła kakaowego, żądał sprowadzania najlepszych cukrów. Moje praliny - mówił hrabia - muszą być doskonałe jak człowiek. A człowieka Bóg ulepił ręcznie.

Najwyższego gatunku czekolady i praliny Ordynata wprowadzały w stan radosnego drżenia najbardziej wybredne podniebienia Europy. Na jego ślubie reprezentowane były najwybitniejsze rody Starego Kontynentu. Ordynat dla młodej małżonki przygotował specjalne delicje i z widoczną satysfakcją wręczył jej pudełko łańcuckich pralin. Skosztowała. - Och, teraz rozumiem... Nasi goście mieli rację. To coś wspaniałego. Ach, jestem w siódmym niebie!

wstecz